Po śmierci księdza Stanisława z Obrytego Obryckiego parafia pozostała pod opieką wikariusza (altarzysty) księdza Leonarda Noskowskiego, który w dwa miesiące później został instalowany przez Dziekana Kamieńczykowskiego na szóstego Plebana w Stoczku. Pod względem moralności i pobożności parafian wszystko w parafii było w najlepszym porządku, natomiast kondycja ekonomiczna była nienajlepsza. Ksiądz Noskowski taki stan rzeczy zawdzięczał swoim poprzednikom, Księżom Obryckiemu i Pilichowskiemu, którzy będąc z natury ludźmi dobrotliwymi i łagodnymi nie chcieli toczyć sporów majątkowych, stąd dziesięcina prawie przepadła. Władze kościelne mając świadomość takiego stanu rzeczy liczyły, że nowy pleban okaże się bardziej stanowczy. Wkrótce przekonały się jednak, że Ksiądz Noskowski woli raczej żyć skromnie niż toczyć spory sądowe. Pomimo upomnień Dziekana Kamieńczykowskiego aby fundusz kościelny utrzymał w całości nie podjął w tym kierunku żadnych działań. Taki stan rzeczy trwał przez kilka lat. W końcu zwróciło to uwagę Biskupa Marcina Szyszkowskiego, który wezwał plebana do stawienia się w Konsystorzu Pułtuskim. Po wysłuchaniu Księdza Noskowskiego biskup zasugerował rezygnację, pozostawiając jednak decyzję zainteresowanemu. Pleban postanowił poradzić się jeszcze kolatora. Pan Marcin Olędzki wraz ze staruszką matką prosili aby pozostał na parafii, on jednak odkładał ostateczną decyzję. W roku 1612 miał jeszcze okazję udzielić ślubu Kolatorowi Panu Marcinowi Olędzkiemu, ale już trzy lata później postanowił jednak opuścić parafię. W roku 1615 zrzekł się beneficjum na ręce biskupa zostając mansjonarzem (kapłanem niższej rangi, wikariuszem, bez obowiązków kościelnych) pułtuskim.
Księdzu Leonardowi Noskowskiemu przed opuszczeniem Stoczka pozostało pożegnać się z parafianami i przekazać obowiązki następcy. Odprawił mszę świętą i wygłosił tak wzruszające kazanie, że wszyscy wierni płakali. Sam również bardzo przeżywał rozstanie, rozchorował się tak, że nie wychodził z łóżka przez dwa tygodnie. Na tymczasowego Komendarza (administratora parafii) wyznaczono Księdza Laurentego (Wawrzyńca) z Zator Zatorskiego, który wkrótce przybył do Stoczka. Po przekazaniu parafii Ksiądz Leonard Noskowski opuścił Stoczek i nigdy więcej go tutaj nie widziano.
Ksiądz Stefan Obłoza w Kronice Kościelnej Parafii Stoczek pisząc o czasach probostwa Księdza Noskowskiego wspomina o tym, że w tych właśnie czasach zaczęto powszechnie używać nazwisk Kmieciów. Nazwiska formowano od wykonywanego zawodu, nazwy miejscowości, przezwisk, imion rodziców, charakterystycznych cech, itp. Stąd spotykamy nazwiska np. Kowalczyków (od ojca kowala), Karczmarczyków (ojciec był karczmarzem), wzięte z przezwisk jak Byczek, Kuta, Cygan, Kozieł, Duda, Gęś, Zając, Koziłeb, Kozibok, Nędza, Sknera, Dzieciątko, powstałe od imion rodziców jak Pawlak (od Pawła), Mateusiak, Matusik (od Mateusza), od rzemiosła jak Szewczyk (od szewca), Tkaczyk (od tkacza), Cieślak (od cieśli), Kołodziejek (od kołodzieja). Przybyłych z innych stron nazywano Przybysz, Mazur, Kujawiak, Podlasiak, Kurp, itp. Służba dworska, rzemieślnicy i mieszczanie czasami na wzór szlachecki dodawali sobie końcówki „ski”, jednak mogła za to samozwańczego szlachcica spotkać kara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz